I znowu muszę wychwalić zdolne rączki mojego Taty. Kiedyś podpatrzyłam domek do przydasiów na jakimś blogu, niestety nie zapisałam sobie do niego linku i mimo usilnych starań nie potrafiłam go odnaleźć ponownie. Pamiętam tylko, że ów domek wisiał nad stolikiem, na którym stała maszyna do szycia. A właścicielka owego blogu, napisała, iż zakupiłam domek na allegro. Ja przetrząsnęłam allegro w poszukiwaniach i nic...zupełna klapa. A zapałałam do domku ogromna miłością. I pewnie nic by się nie wydarzyło, gdyby nie podarek Maksi w postaci 2 stuletnich szpulek od kołowrotka. Ze szpulkami popędziłam do Taty, bo wiedziałam, że kiedyś chwalił się maleńką tokareczką. I tak powstały dwie nowe szpulki w tatusiowym garażu. I od razu przypadły mi do serca. I wtedy już było jasne, że szpulki muszą mieć swój własny domek. Tato najpierw fukał i fukał, że nie ma materiału i, że zawsze coś wymyślę mu na głowę. Ale po cichu składał mi ten śliczny domek. Dotoczył mi nawet jeszcze kilka szpulek i oto on - cały w swojej okazałości, wisi na mojej świeżo pomalowanej czekoladowej ścianie. Jeszcze nie mogę się na niego napatrzeć. Moje wstążki znalazły swoje miejsce, a puste jeszcze półeczki czekają na nowych lokatorów.
Fajny ten przydasiowy domek.
OdpowiedzUsuńUściski.
Dziękuję Beciu. Tatuś na pewno się ucieszy z takiej pochwały.
OdpowiedzUsuńZdolnego masz tatę , super pomysł , niestety ja nie mam juz wolnej sciany hihi
OdpowiedzUsuńI mi już też zaczyna brakować ścian...
UsuńPrzepiękny! Zazdroszczę niemiłośiernie :-). Marzył mi się taki zawsze!!! Pochwal tatę bardzo. Widziałam już różne pomysły na szpulki ale ten wydaje mi się najlepszy. Pozdr
OdpowiedzUsuńGabi, ogromnie dziękuję za komentarz. Mnie się on też podoba i mimo kwękania nad zrobieniem go, myślę, ze warto było- tym bardziej, że zrobiony jest z odpadków...
UsuńSuper pomysł - koniecznie odwiedź mojego bloga może coś Cię natchnie.
OdpowiedzUsuń