piątek, 29 czerwca 2012

Kroczki coraz większe (3)





To moja trzecia odsłona pracy A. Muchy. Trochę haftuję w zrywach. Czasami mam chęci i wyszywam, zdałoby się niemal, że bez końca, a czasami nie mogę spojrzeć w stronę haftu, by się nie wzdrygnąć z niechęcią, czy może z bezsilności. Zauważyłam te niepokojace zjawisko psychiczne po dniu wzmożonej aktywności przy igle, może to mądry organizm tak odreagowuje... hahaha. A czasmi po prostu robię coś innego.              Tak naprawdę, to po cichutku, realizuję bardzo duży projekt życiowy. Trochę się z tym motam i mam tysiąc pytań bez odpowiedzi, ale cel jest jasno wyznaczony, więc tylko potrzebuję ogromu cierpliwości i jeszcze wiecej wtrwałości. Dlatego chwilowo nie jestem w zgodzie z punktualnością,
którą nawiasem mówiącm bardzo cenię u ludzi. A tu ...okrutnie sie spoźniłam i ....wstyd mi. Minęły i urodziny, i imienieny mojej przyjaciółki Małgosi, a prezent nie był gotowy na czas, bo trochę pracochłonny i nie wiedziałam, co by mogło się Jej spodobać. Gosia lubuje się w antykach i przedmiotach z duszą, trochę muszą być papuśne i oczywiście muszą się Jej spodobać, bo inaczej nie ma szans by zostały u niej na dłużej. Po cichu mam nadzieję, że monogram przypadnie Jej do gustu. A powyżej etapy powstawania zaległego prezentu i efekt końcowy. 

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Kroczkami do przodu (2)

Czasami trudno powrócić do rozpoczętego zadania. Ja ostatnio łapię doły, bo nie sądziłam, że zafunduję sobie w moim życiu po raz drugi, rozerwania między dwoma krajami. A jednak.... ten stan rzeczy to trochę takie stanie dwiema nogami w dwóch różnych rzeczywistościach i chociaż świadomość, i jaźń podpowiada, że dla zdrowia psychicznego należy wybrać jedno miejsce, to we mnie drzemią ukryte pokłady do zadawania pytań... czy te wybory są własciwe, potrzebne i czy będą niezmienne. W związku, że ostatnio dopadają mnie takie pytania staram się zająć czymś innym i głowę, i ręce.                               Oto odsłona druga mojego wyszywania. Bardzo fajnie mi się to wyszywa, bo kolory piękne i schemat wzoru rewelacyjny. Codziennie staram się zrobić kilka krzyżyków, a potem te kilka, zamienia się w kilka godzin...


Te zdjęcie, obiecane dla Beci, moje muszelki już oprawione zawisły na ścianie. Do końca nie jestem przekonana co do trafności doboru passpartu i ramy, ale na razie niech powiszą, może się przyzwyczaję...

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Nareszcie...

Jestem jednak masakrycznie uzależniona od blogowania. Od prawie dwóch tygodni jestem w Polsce i dopiero dzisiaj mój wydreptany w salonie Orange internet zadziałał, tak jak tego oczekiwałam. Już nie mogłabym dnia dłużej wytrzymać bez zaglądania co u Was słychać, co nowego tworzycie i  jak tam postępy w pracach zaczętych.
Tak więc znowu zaistniałam w wirtualnej rzeczywistości craftowych pomysłów, czaru tej atmosfery, którą tworzycie...nareszcie!!!!!
Dzisiaj zdjecie uchycone z wystawy sklepu pasmateryjnego w Sete. Prawdaż, że pomysłowe i piękne zarazem.
Nic przez te dni nie wyszywalałam, zajęta bieganiną w załatwianiu różnych spraw i wizyt, więc nie ma poostępów w moich wyszywankach. Ale od jutra zwieram siły  i będa wyszywała i krzyżykowała... bo, aż mnie korci, aby coś robić.