wtorek, 31 lipca 2012

Twórczość w zgodzie z naturą

      W związku z tym, że mamy czas zbiorów, chciałabym pokazać co zrobiła Moja Maksia z materiałów tak różnych, a które czasami po protu wyrzucamy. Pokazuję twórczość mojej przyjaciólki, w nadziei, że postanowi prowadzić swojego bloga. Jest to kufer pomysłów bez dna, coraz bardziej rozwijających się i aż mi się chce płakać, że tak mało osób może to podziwiać. Dla mnie Jej pomysłowość jest prawdziwym źródłem inspiracji...bo i jak inaczejm skoro  drzewka wyrastaja z łupinek pistacji, które jadłyśmy wieczorem, lub ze skórek pomarańczy, z ktorych sok płynął nam po rękach .... Może i Wy zaczerpniecie Jej pomysły, wiem, że Ania by się ucieszyła, że podobają się Wam Jej rzeczy i też chcecie takie mieć u siebie...






Pozdrawiam Was wakacyjnie. Bardzo dziekuję, że tu zaglądacie. Jest to dla mnie bardzo motywujące. Witam też wszystkie nowe osoby na moim blogu.
Pozdrawiam Was wakacyjnie.

wtorek, 24 lipca 2012

wtorek, 17 lipca 2012

Lawendowe motyle

Naprawdę trudno się oprzeć, aby nie fotografować kolorowych motyli. Ilość owadów, jakia zamieszkuje lawendę, jest tak różnorodna i ilosciowo chyba nie do policzenia. Koniecznie chciałam podzielić się  w Wami tym widokiem.
     Wczoraj,  moja Maksia zabrała mnie na zbieranie ziół, takich małych, słodkich bukiecików, które będą później przypominać mi letnie dni. Łąka była zachwycająca, całkiem spora, wielobarwna i pachnąca. Odpoczynek gwarantowany, po prostu sama przyjemność. Uzbrojone w nożyczki, szpulkę sznurka i chęci zaczęłyśmy zbieranie. Muszę przyznać, że znowu Maksia mi zaimponowała -  bo to trzeba się znać, wiedzieć, jakie kwiatki ścinać i jakie ilości, by dobrze wyschły, a przy tym stały się ozdobą, a nie zbitkiem roślinek...  
Zebrałyśmy cytrynową kosankę, pieprzowo pachnący piołun, fiolotewą macierzankę - będzie przyprawą do mięsa i malutkie główki dzikiego maku. I tutaj, a muszę to napisać, dbałość o Matkę Przyrodę, wzruszyła mnie bardzo...bo wszystkie nasionka, ktore wysypały sie z makowinek, a odcinałyśmy głowki na tarasie domu, zostały zebrane i będą wysiane na łące. W nastepnym roku znów będą cieszyć swoimi czerwonymi płatkami. Tak zatoczyło się koło przyrody, aby powtórzyć cud natury. Lato spędzam więc, tak jak za dawnych dziecięcych lat, w leniwym tempie dni wygrzanych słońcem. Napawam się tym ciepłem, kolorami i zapachami. Wyostrzenie zmysłów jest takie niesamowite...
Mam tylko okropnego lenia, jeśli chodzi o krzyżyki, ale po cichutku rozliczam sie z tego, bo szkoda tak cudnej pogody, szkoda mi czasu na siedzenie przy stole w bloku, gdy za oknem taki cudowny świat.
Pozdrawiam Was więc cieplutko ze słonecznego Augustowa...z trzepotem skrzydeł kolorowych motyli.

wtorek, 10 lipca 2012

Specjalnie dla Beci

     Wiem, że lubisz muszle i dopingowałaś mnie wytrwale w haftowanym muszelkowym wieńcu, więc te zdjęcia są specjalnie dla Ciebie. To jest plaża w moim ukochanym Sete. Muszle można zbierać łopatą i to dosłownie. Od pewnego czasu usilnie staram się panować nad takowym zbieractwem, niestety bez powodzenia, no bo i jak? Moja przyjaciółka Maksia, a zawsze o niej myślę, jak sięgam po muszle, pewnie kazałaby mi wstawać o 6 rano i od bladego świtu zbierałybyśmy ten przecudny, darmowy materiał. Pisze o Maksi, bo chciałabym pokazać jej muszelkowe wieńce. Robi każdynastępny piękniejszy od poprzedniego. Dlatego staram sie zbierać muszelki dla mniej, aby tworzyła, bo ma czarodziejskie paluszki, zresztą popatrzcie...., acha jestem szczęsliwą właścicielką, aż trzych z Jej dzieł.