Jednak moje zarzekanie się, że nie będzie żadnych krzyżyków wielkanocnych więcej, na nic się zdało.
Wczoraj wyciągnęłam w szafy obrazek z jajkami, tak na próbę zawiesiłam na ścianie i co...okazało się, że jakoś tak pusto, tak niekompletnie.
Szybka decyzja- trzeba coś dorobić- więc pudełko z końcówkami mulin na stół, wieniec z muszlami, który obecnie wyszywam musi chwilkę poczekać, bo trzeba uzupełnić ten brak na ścianie.
Osobiście bardzo lubię, jak praca którą wyszywam jest z instrukcją, cudnie dobranymi kolorami mulin, a tu nie. Postanowiłam zużyć moje pozostałości po rożnych krzyżykowych pracach, więc rozłożyłam się na pół stołu i dobieram, próbuję i nie poddaję się.
I aż wstyd się przyznać ze mam już takie jajko , tylko miniaturowe, wiec te, będzie tak jakby nowe.
z zarzekania sie wychodzi przepiekne hafcik...
OdpowiedzUsuńHe he ja też tak mam :) Najpierw się zarzekam a później i tak robię :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w haftowaniu. Pozdrawiam serdecznie :)
piękny haft!
OdpowiedzUsuń