Wyczekiwany przeze mnie okres festynów na tutejsze jesienne smakołyki wreszcie nadszedł. |
Obfitość tegorocznych zbiorów jest imponująca. W ubiegły roku własnoręcznie nazbierałam te brązowe kulki, raniąc się przy tym niemiłosiernie, bo kasztan jadalny ma swoje zielone, a właściwie brązowo-rude ubranko wyjątkowo kolczaste.
Jedni przynosili kasztany w skrzynkach, a ani ... ten samochodzik z workami kasztanów był tak "papuśny", że nie mogłam go pominąć...
A tutaj poważne urządzenie, a właściwie maszyna, w której praży się jednocześnie kilkaset kilogramów kasztanów. |
Przy okazji festynu, nie mogło zabraknąć tutejszych specjałów...
Pozdrawiam Was serdecznie, a za tydzień Święto Dyni - mojej ulubionej, oby tylko pogoda dopisała.
Proszę potrzymajcie za nią kciuki.
niesamowite są takie święta :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam na nich być i próbować nowości. Az się człowiekowi wtedy dusza ciszy!
uwielbiam takie targowe klimaty, wspaniale tam musiało być :)
OdpowiedzUsuńMoja starsza córka uwielbia pieczone kasztany - ja też.
OdpowiedzUsuń