niedziela, 29 kwietnia 2012

Święto żonkila


 I proszę bardzo, jak Francuzi potrafią cieszyć się ze swoich kwiatów.
 Od 28 do 29 kwietnia w naszym Le Chambon sur Lignion
 trwają obchody na cześć zółtego kwiatka.
 Pomysły są zaskakujące, zważywszy wysiłek włożony w wykonanie takiej dekoracji. A wysiłek ogromny, ponieważ od tygodnia wieje, tak przeraźliwy wiatr,że czasami ciężko ustać, a żonkile kładą się dosłownie przy samej ziemi. Wiem, bo i ja byłam na łące.
 Ale, czyż nie było warto?
 Główna fontanna w centrum, też odświętna... kwiaty na fontannie
... i w fontannie
A każdy starał się udekorować cokolwiek się dało...
 Sklepy też nie ominęła żonkilomania.

 A tu najtrwalszy i największy żonkil jaki udało mi się sfotografować.
Pozdrawiam więc wszystkich żółto - żonkilowo i bardzo serdecznie witam Wszystkich odwiedzających mojego bloga. 

niedziela, 22 kwietnia 2012

Najpierw był jeden...


Najpierw był jeden...
 A potem... to muszę koniecznie Wam kochane pokazać. 
Na którymś blogu widziałam takie morze krokusów, 
wielokolorowych, cudownych.
 Moje pola żonkili zachwycają mnie za każdym razem, jak je widzę. 
Więc koniecznie chciałam, abyście i Wy je zobaczyły.
A mój Guzik po prostu oszalał.

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Będę płakać....

Jak zobaczyłam to rano, to nie wierzyłam własnym oczom, to chyba niemożliwe,
no niby wiem, "kwiecień plecień", ale żeby aż tak!!!!!!!!!!, a z każdą minutą było tylko gorzej.
Same wiecie, jak chuchałam na te moje kwiatki, a one po prostu toną, w tym białym puchu   
            i ja nic nie mogę im pomoc, nawet przykryć czymś, otulić  - nic, nic...
A tu odkopałam zieloniutką trawkę, jeszcze wczoraj wygrzewała się w słońcu.
Pozostało więc zakasać rękawy, a właściwie rękawice.
Chyba za dużo było tego zachwytu górami.

Ale mimo tego śniegu, bardzo dziękuję,że tu zaglądacie i wielkie ukłony za komentarze.




piątek, 13 kwietnia 2012

Same nowości, czyli krzyżyki i Alpy


Ale po kolei; muszelki kolorami wyszyłam tuż przed świętami, 
teraz zostały mi niewdzięczne prace,
 czyli obwolutki, ale już nad tym pracuję.
I największa dla mnie niespodzianka. Moje dwa powyższe obrazy pojechały do galerii w Lyonie. Nawet boję się jeszcze cieszyć...
A to poniedziałkowa - jeszcze świąteczna wycieczka. Alpy, Alpy, Alpy. Z naszego kuchennego okna o wschodzie słońca widać 4 szczyty, są malutkie, ale widoczne. Te tutaj przerosły moje wyobrażenia. Są ogromniaste.

A to Mont Blanc. Mnie zaczarował. Do tej chwili nie byłam zwolenniczka górzystych terenów,
 ale to...to zupełnie coś innego. Potęga i siła, i nieskazitelne piękno.

sobota, 7 kwietnia 2012


Malutki baranek ma złote różki,

pilnuje pisanek na trawce z rzeżuszki,

gdy nikt nie widzi chorągiewką buja

i cicho beczy wesołego Alleluja

życzę wszystkim cudownych i spokojnych  Świąt Wielkanocnych

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Niedzielne dekorowanie


 Galeryjka jajkowa już na swoim miejscu, przynajmniej mam taką nadzieję... 
chociaż jest jeszcze czas na zmiany.

W niedzielę w naszej kuchni zawisła gałąź, którą przyciągnęłam- dosłownie przeciągnęłam, bo jej wielkość nie pozwoliła mi jej donieść z godnością- jeszcze z zimowego spaceru. 
Wczoraj doczekała się swojego przeznaczenia.
 Najpierw zawisły na niej inne jajka, takie brokatowe i bardzo świecące. 
Ostatecznie zmieniłam na te ze sklejki. Może tak i lepiej drewno do drewna, a na pewno spokojniej wizualnie.
Nad drzwiami zagnieździły się zielone ptaszki...
 A to widok na mój ogródek, tak sie cieszę, że wszystko wykiełkowało,
niestety krzak z liściem laurowym wygląda posępnie,
 ale dam mu jeszcze szansę, by się "odbił" i narazie go nie wykopuję.