środa, 8 lutego 2012

Lepiej późno niż poźniej


 Już jakiś czas temu zapisałam się na mój pierwszy SAL Wielkanocny. Tak się cieszyłam, ze trafiłam na taki fajny wzór i że jestem cząstką społeczności SAL-owej. I nagle okazało się, że nie umiem, nie potrafię się zmobilizować, wybrać kanwę, kolory. Oglądałam postępy prac koleżanek na blogu, podziwiałam, jak wybrały takie ładne kolory mulin, te jednokolorowe i te cieniowane, w których prace wyglądają zjawiskowo. A kanwy szare, białe, czerwone..
A ja nic - wyciągałam mój kuferek z materiałami i co raz przemierzałam i dobierałam, ale nie byłam przekonana do decyzji i tak pracę odkładałam w nieskończoność. I potem znowu zaglądałam na blog i podziwiałam, podziwiałam.
I w końcu  pomyślałam, ze chyba muszę spojrzeć na to z drugiej strony... i zaczęłam szukać ramki- mieszkanka dla wielkanocnego jajka.
Znalazłam ją w końcu na strychu - starusieńką, podniszczoną, wybrudzoną, która aż prosiła o drugie życie. Gdy ją wyszorowałam i przyniosłam do mojego "kufra ze skarbami", wszystko potoczyło się szybciutko. I kolor kanwy i kolor muliny dobrałam bez wymyślania, i chęci do wyszywania wróciły. Tak więc moja pierwsza praca z SAL nabrała tempa. Nadal podglądam i podziwiam prace nad tym samym wzorem, to naprawdę fajna i motywująca zabawa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz