Jestem jednak masakrycznie uzależniona od blogowania. Od prawie dwóch tygodni jestem w Polsce i dopiero dzisiaj mój wydreptany w salonie Orange internet zadziałał, tak jak tego oczekiwałam. Już nie mogłabym dnia dłużej wytrzymać bez zaglądania co u Was słychać, co nowego tworzycie i jak tam postępy w pracach zaczętych.
Tak więc znowu zaistniałam w wirtualnej rzeczywistości craftowych pomysłów, czaru tej atmosfery, którą tworzycie...nareszcie!!!!!
Dzisiaj zdjecie uchycone z wystawy sklepu pasmateryjnego w Sete. Prawdaż, że pomysłowe i piękne zarazem.
Nic przez te dni nie wyszywalałam, zajęta bieganiną w załatwianiu różnych spraw i wizyt, więc nie ma poostępów w moich wyszywankach. Ale od jutra zwieram siły i będa wyszywała i krzyżykowała... bo, aż mnie korci, aby coś robić.